Talk icon

Inwestycje, Gospodarka, Polityka

18-01-2024

Autor: Jakub Szlachcic

Najpierw zabiorą się za branżę futrzarską, a potem za kolejne gałęzie rolnictwa

Bryłka ustawa antyfutrzarska

Czy protesty rolnicze zmienią politykę Komisji Europejskiej?, powrót Piątki dla zwierząt w nowej odsłonie oraz redukcja przez Polskę dwutlenku węgla o 90% -rozmowa z Anną Bryłką, dyrektor ds. europejskich w Konfederacji.

Nastąpiło zjednoczenie europejskich rolników między innymi poprzez EUnitedAgri. Czy strajki rolników w Niemczech i Europie spowodują wywrócenie Zielonego ładu albo chociaż zastopowanie go? 
Anna Bryłka: Chyba wszyscy mamy taką nadzieję, że tak się wydarzy. Natomiast powiem szczerze, że doświadczenie ostatnich lat pokazuje, że różne nieprzewidywalne wydarzenia nie są w stanie odwrócić zielonej strategii Unii Europejskiej i również wojna na Ukrainie tego nie zmieniła. I w ogóle eurokraci, brukselscy urzędnicy, w ogóle nie doszli do takiej refleksji. Natomiast na szczęście te protesty są na tyle duże, na tyle dotkliwe i widoczne, że być może trochę zmienią nastrój wokół wokół całego europejskiego Zielonego ładu pakietu Fit for 55. Natomiast  mam nadzieję, że będą za tym szły poprostu konkretne decyzje polityczne, wycofując część z tych bardzo niekorzystnych rozwiązań. I tak jak na naszym krajowym podwórku,  gdyby doszło do wycofania i zlikwidowania np. 4%, a docelowo 10% przymusowego ugorowania gruntów rolnych no to byłoby to dobre rozwiązanie. Natomiast na dzień dzisiejszy nie widzę, żeby w ogóle takie sygnały szły czy to ze strony Komisji Europejskiej, czy ze strony polskiego rządu, a przecież niemieccy rolnicy, holenderscy rolnicy, francuscy rolnicy protestowali między innymi przeciwko polityce klimatycznej Unii Europejskiej tutaj nie ma żadnego kroku wstecz. 

No właśnie. W ślady niemieckich rolników mają pójść polscy rolnicy. 24 stycznia są zapowiadane protesty rolnicze w całej Polsce. Jak Pani myśli, czy przyniosą one jakieś zmiany w  działaniach Komisji Europejskiej? To będą strajki nie przeciwko rządowi, tylko właśnie przeciwko polityce unijnej.  
Anna Bryłka:To znaczy one już moim zdaniem przyniosły efekty, nie tylko te polskie, dlatego że Komisja Europejska tę decyzję, która miała zapaść w tym tygodniu w sprawie rozporządzenia i projektu rozporządzenia w sprawie dalszej tymczasowej liberalizacji  handlu między Unią Europejską a Ukrainą nie doszła do skutku, została przesunięta na przyszły tydzień, także moim zdaniem to już powoli przynosi efekty. Polski rząd wywiera lekką presję na Komisję Europejską, m.in. ten list ministra Siekierskiego do komisarza handlu, m.in. również wniosek na najbliższą Radę Unii Europejskiej, Radę UE ds. rolnictwa, która ma się odbyć 20-23 stycznia i tam też ma zostać podniesiony temat handlu z Ukrainą, czyli kolejnego roku otwarcia  na masowy import artykułów rolno-spożywczych całej Unii Europejskiej. Wiadomo, że w pierwszej kolejności, tak jak w poprzednich dwóch latach, w dwóch sezonach najbardziej dotknięte tym masowym importem były kraje przyfrontowe.Tak będzie też w trzecim sezonie. Jeśli to rozporządzenie miałoby wejść w takim kształcie, czyli zupełnie żadnych ograniczeń, żadnych ceł, żadnych taryf, po prostu swobodny wybór towarów rolnych z Ukrainy, to byłaby najgorsza ścieżka. Także moim zdaniem to już troszeczkę przyniosło efekty, bo chociażby o ten tydzień zostały te wszystkie decyzje odsunięte w czasie, no i z tego, co wiemy, to dzisiaj po raz kolejny ruszają w Komisji Europejskiej negocjacje w sprawie zmian  w tym rozporządzeniu i możliwe są jakieś ograniczenia. Ale czy one wejdą i dojdą do skutku, nie wiadomo. Na pewno widać, że ten nasz sprzeciw, polski sprzeciw jest dużo bardziej widoczny. I bardzo dobrze jest widoczny. Tylko, żeby też przyniósł jakieś efekty.  

Ostatnio w przestrzeni publicznej pojawiła się informacja, że ustawa antyfutrzarska ma być procedowana i uchwalona do lipca bieżącego roku, a później kolejne ustawy z tzw. piątki dla zwierząt. Czy zaczyna się powoli likwidacja poszczególnych branż rolniczych w Polsce?  
Anna Bryłka: No to ma taki cel. To znaczy oczywiście, że fermy zwierząt futerkowych pójdą pod nóż. Natomiast w kolejności są kolejne sektory polskiego rolnictwa. I oczywiście znajdzie się pretekst do tego, żeby zamykać. Za chwilę pewnie będzie forsowany zakaz chowu klatkowego, który w ogóle wyeliminuje chów  drobiu,  trzody chlewnej, bydła itd. Wszędzie są  w mniejszym lub większym stopniu zastosowane różnego rodzaju klatki, które po prostu są po to, żeby chronić zwierzęta i po to, żeby one mogły swobodnie sobie funkcjonować. Najpierw przyjdzie czas na branżę futrzarską, a potem przyjdzie czas na kolejne branże. No właśnie, czy to jest tylko preludium do tych zmian. Natomiast trzeba też zaznaczyć, że „Piątka Kaczyńskiego” w 2020 roku miała zdecydowaną większość w polskim parlamencie, tzn. ona została przyjęta głosami PiSu, Platformy Obywatelskiej. Nie wiem, czy teraz znajdzie się taka większość, która zablokuje te zmiany, a wiemy, że Zieloni, którzy są częścią koalicji  rządzącej mają bardzo duży wpływ na tą politykę. 

Jest to bardzo malutka partia w tej koalicji, a ma bardzo wielki wpływ na politykę koalicji rządzącej.
Anna Bryłka: Bardzo wielki wpływ, ma wiceministra klimatu, to jest bardzo ważna funkcja.

W nieoficjalnych rozmowach posłowie Koalicji Obywatelskiej mówią, że działalność branży futrzarskiej jest schyłkowa. Czy zgadza się Pani z tą opinią?  
Anna Bryłka: W żadnym wypadku, nie zgadzam się z tą opinią. Co więcej, uważam, że przemysł futrzarski jest nam potrzebny dlatego, że absorbuje resztki bojowe z mięsa, które norki mogą zjadać. To jest po prostu pewien łańcuch, który dzisiaj funkcjonuje, który dzisiaj działa i którego nie powinniśmy po prostu przerywać. To są po prostu decyzje,  decyzje wywierane pod presją ideologiczną no i niestety jak widzimy przynoszą efekty, bo takie projekty ustaw się pewnie wcześniej lub później po prostu znajdą w polskim Sejmie i  być może zostaną przyjęte. 

Ostatnio w przestrzeni medialnej pojawiła się informacja, że wiceminister klimatu Pani Zielińska powiedziała, że powinniśmy jako Polska o 90% zredukować emisję dwutlenku węgla. Co to oznacza dla rolników, konsumentów, dla całej gospodarki? 
Anna Bryłka: To jest przede wszystkim nieosiągalny cel. Nie wiem, skąd taki pomysł się pojawił. Natomiast jestem sobie w stanie wyobrazić, że  nowy rząd ma taki cel, tzn. ja wiem, że tam część osób się z rządu odcięła od tego celu, natomiast ja jestem sobie w stanie wyobrazić, że taki cel jest w strategii nowego rządu, dlatego że w stu konkretach wyraźnie zapisano, że cel klimatyczny na 2030 rok to nie jest tak jak teraz na poziomie UE 55%, ale 75% w energetyce. To by się składało w całość, że w 2040 r. ten cel miałby osiągnąć 90 proc. Oczywiście to jest niewykonalny cel i to jest po prostu obniżenie konkurencyjności naszej gospodarki to jest gigantyczny koszt dla polskich gospodarstw domowych. To jest generalnie niewykonalne, bardzo kosztowne  i oczywiście nie przyniesie swojego skutku, który Zieloni noszą na sztandarach, nie ograniczy  globalnie emisji, bo po prostu emisja zostanie wypchnięta poza Polskę, poza Unię Europejską,  a my będziemy po prostu ponosić tego wszystkiego koszty. 

No ale to też jest chyba zwiastun głodu, bo przecież dwutlenek węgla jest naturalnym budulcem dla roślin?  
Anna Bryłka: Tak. Moim zdaniem to zupełnie wątek niedostrzegalny przez obecnych Zielonych liberalno lewicowe  te postępowe elity, że  emitujemy gazy cieplarniane, ale również je absorbujemy. I to działa w obie strony. 

Polecane artykuły

hodowla zwierząt

Atak na na hodowlę zwierząt futerkowych wstępem do likwidacji hodowli zwierząt w Polsce

EUnitedAgri

Szczyt rolniczy #EUnitedAgri w Brukseli

walencja protest rolników

Walencja: Rolnicy z Europy jednym głosem w obronie rolnictwa