Talk icon

Inwestycje, Gospodarka, Polityka

20-04-2023

Autor: Jacek Zarzecki

Zarzecki: Polski sektor wołowiny potrzebuje nowych rynków zbytu

Polski sektor wołowiny

Jacek Zarzecki w rozmowie z naszym serwisem podsumował, w jakiej sytuacji znajduje się obecnie polski sektor wołowiny.

Prezes zarządu Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego podkreślił, że sektor ma obecnie dwie najważniejsze potrzeby: wsparcia prorozwojowego oraz nowych rynków zbytu dla polskiej wołowiny. 

Polski sektor wołowiny chce podbijać nowe rynki

Światrolnika.info: Jakie są obecnie najważniejsze potrzeby producentów bydła mięsnego?

Jacek Zarzecki: Dzisiaj przede wszystkim mamy dwie najważniejsze potrzeby. Pierwsza rzecz to kiedy jest stabilna sytuacja na rynku i ceny, które uzyskują polscy hodowcy oraz producenci żywca wołowego są wysokie i jest opłacalność tej produkcji, to potrzebujemy takich działań w czasie prosperity, żeby ten rynek był cały czas stabilny oraz odporny na jakiekolwiek działania destabilizujące. Potrzebujemy przede wszystkim wsparcia prorozwojowego – mam na myśli wsparcie rządu do wymiany stada, czyli na poprawę jakości produkowanego mięsa. Także to, co wnioskowaliśmy do Ministerstwa Rolnictwa o wpisanie do pomocy de minimis możliwości zakupu ze środków de minimis  buhaja rozrodowego. Ostatnie dwa lata pokazują to, że przestaliśmy na rynku europejskim i na rynkach eksportowych konkurować ceną, a zaczynamy jakością. Dlatego my musimy dzisiaj jakość przede wszystkim poprawiać. A bez poprawy genetyki, wymiany stada na zwierzęta o lepszych parametrach genetycznych, które szybciej rosną, mają większą wybojowość oraz dają lepsze mięso, nie osiągniemy tego. To są relatywnie niewielkie środki w wysokości 40 milionów złotych rocznie, które pozwoliłyby na zwiększenie wartości dodanej w gospodarstwach rolnych. Drugą rzeczą, którą dzisiaj potrzebujemy, to są nowe rynki zbytu – rynki eksportowe. Te działania, które były i są  podejmowane wspólnie z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Głównym Inspektoratem Weterynarii, doprowadziły do tego, że za chwilę będziemy mieli otwarty rynek wietnamski. Dodatkowo już dzisiaj trwają ustalenia odnośnie wzorów świadectw weterynaryjnych dla żywych zwierząt do Turcji. Ponadto jesteśmy w przededniu kolejnych inspekcji weterynaryjnych służb krajów trzecich. Widzimy potencjał  właśnie w krajach azjatyckich, Bliskiego i Dalekiego Wschodu i tam  chcemy eksportować naszą wołowinę. Zresztą od kilku lat widać, że sektor wołowiny jest najbardziej stabilnym sektorem rolno-spożywczym w Polsce. Nie zgadzam się ze stanowiskiem niektórych osób, które uważają, że przy “Okrągłym Stole” – który dotyczy sytuacji na rynkach rolno-spożywczych  zagrożonych importem z Ukrainy – powinna znajdować się wołowina. Chciałbym tylko przypomnieć, że “Okrągły Stół” powołany jeszcze przez premiera Kowalczyka, przede wszystkim miał na celu zajmowanie się sytuacją związaną z rynkiem zbóż i importem produktów rolno-spożywczych z Ukrainy. Jeżeli chodzi o sektor wołowiny, to nie ma żadnego zagrożenia, jeżeli chodzi o polską wołowina i import z Ukrainy. W zeszłym roku ten import wyniósł dokładnie zero. Tak samo nie importujemy żywych zwierząt. Odpowiadając na to pytanie, jaki mamy potencjał jeżeli chodzi o sektor wołowiny, to o jego potencjale świadczy fakt, że w zeszłym roku import cieląt przekroczył ponad 260 tys. sztuk. To znaczy, że tyle zwierząt zabrakło w polskich hodowlach, w polskich gospodarstwach do dalszej produkcji. Jeżeli byśmy zwiększyli pogłowie krów mamek, to wtedy byśmy mniej importowali tych cieląt, bo jest zapotrzebowanie na zwierzęta na rynku krajowym do dalszego opasu. 

Światrolnika.info: Jak wygląda ogólna sytuacja na rynku bydła mięsnego? Jak kształtuje się opłacalność produkcji?

Jacek Zarzecki: Do opłacalności produkcji każde gospodarstwo podchodzi indywidualnie. Jeżeli jest oparte na użytkach zielonych, na wypasie oraz nie jest oparte na paszach kupowanych w dużej ilości, to ta opłacalność jest. Hodowla i produkcja żywca wołowego z punktu widzenia ekonomicznego dzisiaj jest opłacalna. Ale tak jak powiedziałem, każde gospodarstwo musi podchodzić do tego indywidualnie. Jeżeli ktoś musi zakupować pasze objętościowe i treściwe no to w roku ubiegłym przy dużych kosztach pasz i nawozów mogło to być na granicy opłacalności. Jeżeli ktoś utrzymuje krowy mamki na pastwiskach, to wtedy ta opłacalność jest dużo większa. W zeszłym roku Polska osiągnęła jeden z najwyższych poziomów wzrostu cen w Unii Europejskiej, a pomimo tego nasz eksport i spożycie krajowe praktycznie pozostały na niezmienionym poziomie. Wysoka inflacja powinna spowodować, że powinien nastąpić znaczący spadek spożycia wołowiny w Polsce, a to nie nastąpiło. Wołowina w naszym kraju jest traktowana jako produkt premium, z którego w pierwszym rzędzie się rezygnuje. To oznacza jedno, że Polacy mimo wysokich cen i wysokiej inflacji, nie zrezygnowali z jedzenia wołowiny i to cieszy. Obecnie bydło mięsne – w zależności od produktu – osiąga lepsze ceny na rynku i oprócz tego osiąga też większą wybojowość. Ja namawiam rolników do tego, żeby po prostu tak szczerze wobec samych siebie usiedli z kalkulatorem i policzyli, co im bardziej się opłaca z punktu widzenia ekonomicznego. Czy koszty opasu cieląt mlecznych nie są wyższe niż koszty opasu bydła mieszańcowego, czy bydła mięsnego? Tak jak powiedziałem, każde gospodarstwo to jest kwestia indywidualna i opłacalność jest kwestią indywidualną podejścia każdego rolnika.

Polecane artykuły

hodowla zwierząt

Atak na na hodowlę zwierząt futerkowych wstępem do likwidacji hodowli zwierząt w Polsce

wybory samorzadowe 2024

Pejzaż polityczny w Polsce po wyborach samorządowych

walencja protest rolników

Walencja: Rolnicy z Europy jednym głosem w obronie rolnictwa