Inwestycje, Gospodarka, Polityka
14-07-2023
Wojciech Nowacki w rozmowie z naszym portalem opowiedział, jak kształtują się obecnie ceny ziemniaków oraz jaka sytuacja panuje na polskim rynku.
Honorowy Prezes Stowarzyszenia Polski Ziemniak podkreślił, że obecnie panująca w wielu regionach kraju susza jest głównym powodem lekkich wzrostów cenowych ziemniaków. Przybliżył również kwestię wpływu suszy na plony ziemniaków.
Swiatrolnika.info: Jaka jest obecnie sytuacja na rynku? Jak kształtują się obecnie ceny ziemniaków?
Wojciech Nowacki: Bardzo trudna bym powiedział i od takiego stwierdzenia może zacznę. Trwa obecnie sezon ziemniaka bardzo wczesnego – młodego. Z końcem maja, jak zwykle co roku rolnicy przystąpili do zbioru. Oczywiście ten zbiór ziemniaka wczesnego nie jest jakiś rekordowo duży, ponie dużą część kraju dotyka susza. W związku z tym te bulwy nie wyrosły zbyt dobre. Lecz generalnie jak patrzy się na ofertę rynkową ziemniaka młodego, to wcale źle to nie wygląda, jeśli chodzi o krajowe ziemniaki. Cena jest oczywiście wyższa niż ziemniaka, tego w pełni dojrzałego, ale nie jakaś tam piorunująca. W hurcie ziemniak młody kosztuje w granicach około dwóch złotych. Później w detalu to już różnie to bywa w zależności od sklepu czy opakowania. Tym bardziej że sprzedaje się młody ziemniak nie w opakowaniu jednostkowym, tylko takim zbiorowym – 15-kilogramowym, ponieważ jest towar nietrwały.
Dodatkowo w sklepach jest jeszcze oferta ziemniaka dojrzałego z poprzedniego sezonu, który jest w sieciach handlowych, gdzie jest on tańszy. Również są doniesienia z rynku, że są także ziemniaki ze Szwecji, z Danii, z Francji, ale również z basenu Morza Śródziemnego – czyli z Egiptu, Cypru, Grecji i kilku innych krajów. Tam są oczywiście te ziemniaki wczesne, ale należy zaznaczyć, że one nie są całkowicie wczesne. Zawsze powtarzam, że one są jedynie upodobnione do wczesnego ziemniaka, ponieważ w tamtym rejonie wcześniej dojrzewają. W związku z tym on już jest w pełni dojrzały, ale sprzedawany w Polsce jako ziemniak wczesny. Cechą charakterystyczną powinna być ta ocierająca się skórka, lecz jeśli jest już w pełni dojrzała, to nie jest to ziemniak wczesny.
Także na polskim rynku nie brakuje ziemniaków, a podaż i popyt są mniej więcej zrównoważone. Natomiast pewien niepokój budzi ta duża ilość jeszcze tego ziemniaka z importu. Polska ziemniakiem stoi i teraz co się dzieje? Jak analizowałem w ostatnich dniach, to skończyły się już praktycznie do ARiMRu meldunki jeśli chodzi o powierzchnię uprawy ziemniaka w bieżącym sezonie. Także ARiMR poinformował, że rolnicy zgłosili gdzieś około 180-190 tysięcy hektarów, a więc jeszcze mniej niż w ubiegłym roku. Czyli cały czas ta powierzchnia maleje i w tej chwili plony nie nie zapowiadają się zbyt duże. Polska jest podzielona, a w tych rejonach, gdzie uprawa ziemniaka jest najbardziej popularna, czyli: łódzkie, mazowieckie, wielkopolskie, Kujawy, to tam susza jest najbardziej dotkliwa. Oczywiście północ Polski: pomorskie, warmińsko-mazurskie, zachodniopomorskie, a także lubuskie to tam można powiedzieć, że jest ogromna susza. Natomiast na południu Polski: Śląsk, małopolskie, podkarpackie, świętokrzyskie, lubelskie, to tam jest całkiem nieźle pod względem opadów. Troszeczkę jest sucho na Podlasiu, ale na wschodzie już trochę lepiej, więc ogólnie można powiedzieć, że sytuacja jest zróżnicowana.
Dlatego w tej chwili trudno jest prognozować tak dokładnie, jakie to będą jeszcze ostateczne plony, bo do tej pory rosły tylko te odmiany wczesne i one oczywiście nie są może zbyt plenne, ponieważ ta susza w okresie wiązania spowodowała, że jeżeli nie będzie dużo bulw, może będą większe, bardziej wyrośnięte, ale nie ma w tej chwili dramatu. Gdyby przyszły deszcze to jeszcze wszystko może być nadrobione. Na pewno jest sytuacja dość krytyczna, ale może napawać też optymizmem pewnym duże zainteresowanie rolników. Wraz z tą zmniejszająca się powierzchnią uprawy ziemniaka, zmniejsza się cały czas liczba mniejszych producentów na korzyść gospodarstw większych – o większym areale uprawy ziemniaka. Te większe gospodarstwa są zainteresowane zakupem i ogólnie montażem deszczowni różnej maści, budowaniem, kopaniem studni głębinowych i tak dalej. To jest olbrzymi boom i teraz trzeba też zweryfikować dane GUS o ilości nawadnianych plantacji. Ja do tej pory szacowałem, że jest to gdzieś w granicach 10-15% wszystkich plantacji ziemniaka z możliwością nawadniania. A w tej chwili muszę powiedzieć, że powinno się odnieść chyba już dużo lepszy szacunek i może to być już powyżej 20%.
Należy podkreślić, że rolnik profesjonalny, który ponosi bardzo duże koszty w produkcji ziemniaka, posiada kwalifikowany materiał i używa bardzo drogiego nawożenia oraz środków ochrony roślin nie może zaprzepaścić efektów tej produkcji jeśli na przykład w okresie suszy nie będzie podlewał czy nawadniał tych ziemniaków. W związku z tym ten etap musi być dopięty i to zainteresowanie szczególnie w ostatnim sezonie, czyli montowanie tych deszczowni ma miejsce w Polsce i można powiedzieć, że unowocześniamy się. Nie idzie to tak szybko oczywiście i może być problem z różnymi pozwoleniami, a także z dostępem do wody. Więc każdy szuka tej wody, bo niestety mamy te zmiany klimatyczne, jakie mamy, a co za tym idzie słabsze opady. W związku z tym można powiedzieć, że tak jak inne warzywa.ziemniak musi być ratowany nawadnianiem – najlepiej kropelkowym.
Podsumowując, w ostatnich dniach ta susza doskwiera, przez co widać na rynku trend lekkiego wzrostu tych cen, a więc to będzie on pod presją. Dodatkowo niedawno ktoś mi powiedział, że niestety skończyła się epoka taniej żywności i również widać to w przypadku ziemniaków. Może korzyścią w takiej sytuacji są te mniejsze marże handlowe, jakie uzyskują i sieci sklepowe, które muszą się podzielić, ponieważ ta wysokość ceny detalicznej ma swoje granice. Jeśli w tej chwili cena hurtowa jest wysoka, to już te marże handlowe mogą być tam co najwyżej dwukrotnie, a nie tak jak kiedyś bywało, że 5-6-krotnie, nawet wyższe od ceny hurtowej.